,,Studnia wieczności'' to trzecia i ostatnia książka z trylogii ''Magiczny krąg''. A szkoda... Bo całą trylogię pokochałam tak mocno, że na pewno nie pierwszy i ostatni raz ją przeczytałam. A także rozważam zakup tych książek, ponieważ są cudowne, piękne, tajemnicze, mrożące krew w żyłach pod każdym względem.
Książkę dosyć dawno zaczęłam czytać i z powodu braku czasu dopiero dzisiaj w niedzielne popołudnie ją skończyłam. Wybaczcie mi jeśli o czymś zapomnę powiedzieć, ale jeśli się ma przerwę w czytaniu, po prostu pewne rzeczy nam umykają ;) Może zacznę od wstępu, który jest napisany na okładce książki, a później powiem o swoich odczuciach i przemyśleniach.
Upłynął już prawie rok od przybycia Gemmy Doyle do Akademii Spence. Wiele się w tym czasie wydarzyło. Dziewczyna sądziła, że pokonanie Kirke to koniec kłopotów. Miała nadzieję, że będzie mogła zając się już tylko przygotowaniami do debiutu na londyńskich salonach. Niestety kolejne zdarzenia przekreślają jej plany. Gemma ma teraz poważne powody do obaw o swoje zdolności magiczne. Nie dają jej spokój tajemnicze wizję. Kim jest dama w lawendowej sukni? Co oznacza Drzewo Wszystkich Dusz? Gdzie zniknął Kartik? To tylko niektóre z pytań, na które nie zna odpowiedzi. W poszukiwaniu przeznaczenia nie może pozwolić sobie na błędne decyzje
- musi przecież chronić Świat i najbliższych.
Książka zaczyna się w dosyć dziwny sposób. Mianowicie dwoje biedaków pływa po Tamizie i wyławia ciała zmarłych ludzi. Co dla mnie jest absurdalne i byłam w lekkim szoku. Po jakimś czasie, kiedy tak przeklinali swój los, że muszą wyławiać śmierć z mrocznych wód Tamizy by jakoś przeżyć z pieniędzy, pamiątek cennych, które znajdowali w kieszeniach tych zmarłych ludzi napotkali ciało kobiety. Była ubrana w lawendowy płaszcz. Wiadomo, zrobili to samo, co z każdym innym ciałem. Przeszukali je i napotkali tam karteczkę na, której widniał napis ''Drzewo Wszystkich Dusz żyje'' To raczej jest dziwne, prawda? Ale już po tej scenie wiedziałam, że książka jest godna uwagi i na sto procent będzie ciekawa akcja oraz spora dawka zagadek. Za czym osobiście przepadam. Później przez połowę książki, nic nie wskazywało na to by życie Gemmy, Anny czy Felicity się zmieniło. Były nadal radosnymi, energicznymi uczennicami szkoły Spance. Może skupie się tylko na Gemmie Doyle. W końcu jest to główna bohaterka trylogii. Tak jak wcześniej napisałam, nic nie wskazywało na to by Gemma zmieniła się jakoś specjalnie. Można to dostrzec w późniejszych rozdziałach, gdy nadszedł ten czas kiedy każda osoba musi zacząć podejmować decyzje o swojej przyszłości. Gemma miała o tyle trudniej, że te decyzje nie tylko dotyczyły jej przyszłości w ludzkim świecie, ale także w międzyświecie. W świecie, w którym się urodziła czeka ją najważniejsze wydarzenie w życiu. Debiut – ukłon przed królową Wiktorią, który z pewnością jest lada wyczynem, a od którego zależy jej reputacja i bycie godną, szanującą kobietą. Natomiast w międzyświecie musi zawrzeć przymierze z Niedotykalnymi i Leśnym Ludem. Co jak się w dalszych rozdziałach okazuje nie jest łatwym zadaniem niż w rzeczywistości się zdaje... Najważniejszym wątkiem w książce jest to, że Wschodnie Skrzydło szkoły Spance zostaje odbudowywane. I od tego czasu zaczynają się dziać dziwne rzeczy i komplikacje na zawarcie przymierza.. Jeśli myślicie, że walka z Kirke czy zburzenie run było jak koszmar i niemożliwe, to się grubo mylicie.. Żądza krwi, ofiara, zniknięcia, zdrada, kłamstwa, poświęcenie... te rzeczy możemy dostrzec w tej części.. Nie będę wam pisać co się działo po kolei, ponieważ nie chce wam odebrać przyjemności czytania tej książki.. Chyba nie ma nic gorszego, niż to gdy jakaś osoba nam powie jak się książka zakończyła. Masakrą jest już to jeśli nam się powie jakieś znaczące wydarzenie, a co dopiero koniec książki. (Ola tu zwracam się do Ciebie... Nigdy więcej nie psuj mi książki!)
Kluczem do tej książki jest również dziewczyna, była uczennica szkoły Spance, która miała nadludzkie zdolności i widziała ciemność. Ukazywała się w wizjach Gemmie. Pokazywała jej własne rysunki, pojedyncze słowa, sztylet. Co dla Gemmy było trudnym orzechem do zgryzienia by rozwikłać tą zagadkę.. Ale spokojnie. Udało jej się..
Przejdę może do własnych uczuć, które mam po przeczytaniu tego cudeńka. Powiem jakie były plusy, a jakie minusy w niej.
Plusy;
- Dla mnie największa frajdą było czytanie scen z Kartikiem... To było piękne, jak za każdym razem, kiedy się spotykali byli ze sobą coraz bliżej. Myślę, że Gemma i Kartik, to miłość zakazana. Gemma jest z porządnego domu, który cieszy się reputacją, za chwilę ma stanąć przed królowa Anglii, gdzie zostanie w pełni kobietą i rozpocznie swój sezon. Kartik natomiast jest chłopcem z Indii, nie ma rodziny, nie wie kim jest. Myślę że przyciągali się do siebie jak magnez pomimo przeciwności. Ich miłość była pikantna, namiętna, nieprzewidywalna, ale jednocześnie skromna i niesamowicie piękna. Teraz pewnie myślicie dlaczego napisałam najpierw namiętna a później skromna. Otóż dlatego, że te słowa są przeciwne wobec siebie. I właśnie taka ich miłość była.. Skromna - bo i Gemma i Kartik wstydzili sobie wyznać to co czują do siebie. Nie potrafili przyznać nawet przed sobą, że znaczą dla siebie wiele. Namiętna – ponieważ, oboje tego pragnęli. Pragnęli być razem, pragnęli żyć w objęciach, pocałunkach. W książce był taki fragment, gdzie Gemma zabrała Kartika do międzyświata i podeszli do Groty Westchnień, do płaskorzeźby. Przedstawiała dwie złączone dłonie w środku kręgu. Był to znak miłości. Legenda głosiła, że jeśli położy się dłonie na płaskorzeźbie zobaczy się nawzajem swoje marzenia. Kartik i Gemma zobaczyli swoje. Siebie razem. To było naprawdę piękne.
- Kolejnym plusem tej książki jest to, że autorka pokazała również inną miłość. Miłość dwóch kobiet. Pamiętajmy, że była to epoka wiktoriańska i młodej damie nie przystawało na takie zachowanie, miłość. Autorka ukazała problem, który jest nam dobrze znany zwłaszcza w czasach w których żyjemy. Mi się to bardzo spodobało, bo ten temat jest tematem Tabu. O tym się nie mówi, a jeżeli ktoś zacznie to tylko same negatywne i niekulturalne wyrażenia o takich osobach. A prawda jest taka, że tacy ludzie byli, są i będą. Nie zmienimy tego. Zamiast nagadywać na nich i wyzywać moglibyśmy się zastanowić jak można pomóc takim ludziom. A my nic w tej sprawie nie robimy. Wolimy patrzeć i wytykać palcami. Co dla mnie osobiście jest niedopuszczane. W końcu to nie orientacja seksualna, lecz charakter i osobowość oraz czyny ważą wartość człowieka, nieprawdaż?
- Książka ukazuje to, że czasami nie warto iść na tak zwane skróty.. Gemma, niektóre problemy chciała rozwiązać magią. Po części jej to się udawało, ale tylko na krótką chwilę. Dostrzegła później, że na te problemy, które rozwiązała magią pojawiają się z powrotem i stają się coraz trudniejsze. Nawet mały błąd przysparzał jej coraz większe kłopoty.
- Lecz chyba największym plusem tej książki była walka o prawa kobiet. Może nie tyle walka, co wyrażanie swojej opinii, a raczej opinii Gemm na wolność kobiet. O tym że nie tylko manier powinny się uczyć, lecz także rozwijać się intelektualnie, zdobywać wiedzę, zawody i pracę.
- Pokazanie, że ludzie się przyjaźnią z nami ponieważ posiadamy to na czym im zależy i udają naszych najlepszych przyjaciół, a tak na prawdę są naszymi wrogami i gdy zdejmą swoja maskę nie poznajemy ich. Pokazuj swoje nowe oblicze, nie znane nam do tej pory. Niektórzy dostrzegają to gdy nasza ukochana, zaufana osoba, popełnia przestępstwo lub jakiś straszny niewybaczalny czyn. Wtedy nasze klapki się otwierają, ale i tak nie chcemy dopuszcić tego do świadomości, że ta osoba wobec nas nie była w porządku.
- To jakie konsekwencje może przynieść kłamstwo. I jak wiele ludzi, możemy zranić okłamując ich. Czasami nawet, nie możemy, nie jesteśmy w stanie im tego wybaczać. Pomimo to, że ta osoba jest dla nas najważniejsza i bardzo ją kochamy. Taki cios zadany przez nią boli wiele lat, a może nawet całe życie.
- Zaufanie. Podstawą przyjaźni jest zaufanie.
- Wiara w siebie i innych.
Minusy;
- Niektóre postacie zaczęły mnie frustrować.
- Liczyłam na inne zakończenie.
- Brak następnej części.
A więc podsumowując moją baaardzo obszerną wypowiedź chciałabym dorzucić, lecz nie zdradzając Wam końca książki, że wczoraj rozmawiałam ze swoją przyjaciółką, na temat jak to jest stracić swoją ukochaną osobę. Ja sobie nie wyobrażam tego, gdybym miała stracić ją, mamę, tatę siostrę czy kogoś kto jest mi bardzo bliski i kogo kocham. Myślicie pewnie, że zjechałam z tematu i wygłaszam kolejną przemowę. Otóż nie. Pamiętajcie, że Gemma także straciła wiele osób walcząc z Krainą Zimy. W każdym razie zastanawiałam się długo po naszej rozmowie i wyciągnęłam takie wnioski.. Nie wiem czy dla mnie miałoby sens życie bez tej osoby. Nie mówiąc gdyby to była moja druga połówka. Nie wiem czy po stracie tego ukochanego umiałabym nadal życ i czy potrafiła kogoś pokochać. Podziwiam ludzi, którzy stracili taką osobę i którzy pomimo tego żyją dalej. Podziwiam Gemme. Wczoraj tak Pisałam z Gabi o tym i zastanawiałyśmy się jaki sens ma Bóg zabierając matką dzieci, a żoną mężów lub na odwrót. Dlaczego zabiera tych dobrych ludzi, a pozostawia tych złych, bezwartościowych? Czy to jest cena za niebo? Nie wiem. W każdym bądź razie Bóg musi mieć jakiś powód skoro tak robi... Z całego serca polecam tą książkę, całą trylogie i z ręką na sercu i z duma mogę powiedzieć, że LIBBA BREY ODWALIŁA KAWAŁ DOBREJ ROBOTY I DZIĘKUJĘ JEJ ZA TO. Jeszcze dorzucę wam pewną piosenkę która także doskonale opisuje tą książkę..
M.H
dobrze piszesz, świetna ta recenzja i chyba się skuszę na tą książkę
OdpowiedzUsuńCiekawie opisane. Czekam na jeszcze więcej.
OdpowiedzUsuńWygląda to super. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń