Bluma Lennon, wykładowczyni hispanistyki na Uniwersytecie w Cambridge ginie pod kołami samochodu w trakcie czytania tomiku wierszy Emily Dickinson. Cóż zrobić, nieszczęśliwy wypadek. Kolega z uczelni (narrator), który ma zająć jej miejsce, kilka dni po śmierci Blumy otrzymuje zaadresowany do niej list, a w nim znajduje "Smugi cienia" Conrada ubrudzone betonem. W środku zaś widnieje dedykacja od Blumy dla niejakiego Carlosa na pamiątkę cudownie spędzonych chwil podczas konferencji w Moterrey. Nie dość, że nadawca się spóźnił, to jeszcze odesłał książkę, którą Bluma komuś podarowała. Dziwne to wszystko... Nasz narrator mimowolnie brnie w tę dziwną historię coraz dalej i dalej, prowadzi go ona do Buenos Aires i jeszcze dalej, na piaszczyste plaże Ameryki Południowej. “Dom z papieru” to także ukazana niezwykła miłość człowieka do książek, która stopniowo zamienia się w fanatyzm i obłęd. Historia człowieka, który tak mocno pragnął książek, że pragnienie to go przerosło. Wiele można znaleźć w “Domie z papieru” zdań, prawie sentencji, które każdego miłośnika książek zachwycą, utwierdzą w przekonaniu, że te uczucia, które żywi do książek są znane innym i, że w podobny sposób są przez nas wszystkich odczuwane. Nic więcej nie dodam, gdyż książeczka jest tak mikroskopijnych rozmiarów, że jeszcze chwilę, a zdradziłabym jej zakończenie.
Jeżeli lubicie książki o książkach, to myślę, że to króciutkie opowiadanie Wam się spodoba... chyba nic nie stoi na przeszkodzie, by je przeczytać :)
Komentarze
Prześlij komentarz